sobota, 10 maja 2014

Przedstawienie Lucasa

Wysoki chłopak z siłą uderzył spiżową klingą miecza o manekin. Ciemnowłosy nigdy nie lubił szermierki. Zawsze czuł powołanie do łucznictwa, ale tą sztukę wolał jednak pozostawić dziewczynom. Nim się zorientował, niebo przykryła kołdra ciemności pokryta gwiazdami zamiast srebrzystych nici. Na ćwiczeniach spędził cały dzień, wstał jeszcze przed pierwszymi promieniami słońca, a teraz ono zaszło i zdaje się, że dość dawno. Odłożył miecz i ruszył do swojego domku - miejsca, gdzie mieszkało jego boskie rodzeństwo. Był synem Apolla, boga światła słonecznego, lekarzy, prawa oraz wróżb i przepowiedni. Nie był podobny do reszty dzieci swojego ojca. Miał ciemne włosy, bladą cerę... a najmniej spodziewaną rzeczą był fakt, że jedno oko było błękitno niebieskie z ledwo widoczną złotą otoczką, a drugie ciemnobrązowe z odrobiną srebrnego, ale twierdzi się, że jest czarne. Nazywa się Lucas Apollo. Nie, to drugie nie jest wcale jego drugim imieniem, bądź nazwiskiem. Po prostu się przyjęło, że zamiast nazwiska używa się imienia jego boskiego rodzica. Bowiem nikt nie wie, jak się nazywa w rzeczywistości. Gdy miał nie całe dwa tygodnie, jego matka podrzuciła go do obozu. Przy noworodku nie znaleziono żadnej karteczki z danymi, więc przy ognisku odbyło się głosowanie jak nazwać dziecko. Akurat przegłosowane zostało na imię Lucas i tak zostało. Przez następne, prawie dwa lata, małym zajmowały się leśne nimfy, a później zamieszkał na stałe w domku Hermesa. Gdy miał ledwo sześć lat, został uznany przez swojego ojca Apolla i ponownie musiał się przenieść. Teraz od ośmiu lat mieszka w siódemce, domku swojego rodzica. 
Ludzie zawsze wytykali go palcami i wyzywali od dziwadeł, a to wszystko to tylko dlatego, że jego tęczówki mają dwa całkiem różne kolory. 
"Gdyby nie to, byłby niezłym ciachem", usłyszał kiedyś podczas śniadania, i chyba nie powinien tego słyszeć. Nikt nie powinien podsłuchiwać dzieci Afrodyty, tym bardziej ktoś taki jak on. 
Lucas dotarł w końcu do swojego domku. Złote ściany budynku pięknie lśniły w świetle księżyca. Tak inaczej. Zwykle widział go tylko w promieniach słońca, lecz teraz cała konstrukcja wyglądała jego zdaniem tysiąc razy lepiej. Za dnia za bardzo błyszczał i raził oczy, gdy się na niego spojrzało. Można to uznać za odrobinę dziwne, przez fakt, że był synem Apolla, boga światła słonecznego, ale tak właśnie jest. Ciemnowłosy zatrzymał się przy drzwiach, ale po chwili wszedł do domku. 
Tak jak przypuszczał, zaraz dojrzał swoją siostrę, Hope. Była ubrana w jasnożółtą koszulę nocną, a włosy koloru piasków pustyni miała spięte wysoko w kok. Ręce trzymała na biodrach, a na spalonej przez słońce twarzy  widniał grymas. 
- Lucas wiesz, że Michael kazał mi na ciebie czekać? - zaczęła z taką powagą, jakby za chwilę miała wydać wyrok śmierci. - Chciałam iść po ciebie już dwie godziny temu, żeby nie tracić czasu, ale nasz kochany grupowy powiedział, że nie ma co się fatygować i za chwilę wrócisz... Yew jest dziwny, chyba lepszy by był Solace, ale nie mam zdania...
Kto by pomyślał, że Hope Sering nie ma zdania! To jest tak, jakby powiedzieć, że cały domek Afrodyty weźmie udział w Bitwie o Sztandar, pomyślał z poirytowaniem. Wolał jednak nie mówić tego na głos, bo wiedział, jaka jest jego siostra. 
- Dobra, skończ to i idź spać, jutro też masz dzień do męczenia mnie - odpowiedział syn Apolla jak zwykle akcentując każde, bądź co drugie słowo. Jasnowłosa dziewczyna puściła to mimo uszu i poszła do jednego z łóżek. Lucasowi przemknęło przez myśl, że Hope za chwilę odwróci się do niego z powrotem i pokaże mu język, co się jednak nie stało. 
Między nim, a rodzeństwem nigdy nie było za dobrych relacji. Zawsze panowała napięta atmosfera. Praktycznie co drugi dzień, ktoś powiedział coś nie miłego na jego temat, była bójka i te sprawy, a potem był obciach przy ognisku. Bowiem Chejron miał śmieszny zwyczaj załatwiać takie sprawy dziecinnym uściskiem dłoni, jakby byli pięcioletnimi dzieciakami. 
Lucas usiadł na swoim łóżku i przebrał się w strój nocny. Położył się pod ciepłą kołdrą i zamknął oczy oczekując, aż Hypnos weźmie go w swoje objęcia. Tak się nie stało, choć leżał pół godziny przyjmując rozmaite pozycje do spania, nic. 
Chłopak stwierdził w końcu, że to nie ma sensu i zaczął przechadzać się po domku swojego boskiego rodzica. Jakiś dzieciak mruczał pod nosem coś o pomidorach, jakiś inny miał koszmar... A on jako jedyny nie spał. 
W końcu zrezygnowany usiadł na parapecie okna nad jego łóżkiem, by podziwiać pełnię księżyca, która miała tej nocy miejsce, oraz miliardy gwiazd skrzących się na granatowym niebie. Lucas westchnął cicho i zamknął dwukolorowe oczy. 
Teraz już spokojnie mógł poddać się bogowi snu, ukojony widokiem gwieździstego nieba i księżycowego światła padającego na jego twarz, czyniąc ją jeszcze bledszą, niż była w rzeczywistości.



____________________________________________
Nie jestem za bardzo zadowolona z tego przedstawienia głównej postaci. 
W każdym razie wyszło lepiej, niż przedstawienie postaci Astrid. O Olimp lepiej. 

4 komentarze:

  1. Więc po pierwsze...
    .. Nie mów, że nie jesteś zbytnio zadowolona!! :_: To jest wowowowowowow i masz mi nie mówić, że tak nie jest XD :***
    Po drugie....
    ...Jak widzisz, przeczytałam to szybko, więc masz być ze mnie dumna :*** <33
    Po trzecie...
    ...Dawaj dalej, szybko bo czekam ;***

    Pozdrawiam, ściskam, całuski etc.
    ~Bogini Kawy, Córka pewnej wrednej bogini śniegu, w skrócie - Ja :33

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówią chleba i igrzysk ja osobiście dodałbym jeszcze kasiążki... pisz więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za tępe ludzie, żeby im się heterochronia nie podobała... Ogólnie to mi się podoba. Widać, że masz potencjał - zwłaszcza do poetyckich opisów. Ja sama mam do nich słabość :)
    Zapraszam również na swojego bloga, jego tematyka może się wam spodobać:
    http://fernibogowieolimpijscy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. 43 yrs old Software Engineer I Magdalene Tomeo, hailing from Cottam enjoys watching movies like "Low Down Dirty Shame, A" and Baseball. Took a trip to Al Qal'a of Beni Hammad and drives a Ferrari 410 Sport. witryna internetowa

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy